Napięcie linii równoległej jeziora,
Co duszną studnią jest dla moich synów
Leniwych, zmierzchających na granicy jaźni.
Wedle ciągu heksametru, religii ognia.
Tak były w nas obrzędy, łamanie się brakami, ściany w tłustych plamach, framugi z drzazgą suchej farby.
Może nazwiesz mnie barakiem? Musi być skórzany jak bukłak winny. Musi być, bo w braku, zaczyna się rozkład.
- Zwrot z jednej prostej, cięciwa zwierzęcego głodu przechodząca przez moje gardło.
Napięcie o koło, o twardy jęk kręgosłupa.
I linia kruszonego o nerki lodu
I jej równoległy śmiech co rozpływa się pod jego szyją.
Kogo chcesz zwieść szafarzu ognia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz