a kto umarł, ten nie jara

Wyjścia 6/1-3

III Międzynarodowy Festiwal Wątpliwości

Obserwatorzy

Nosiłem się dzisiaj z zamiarem zabójstwa. Przeszedłem między nogami mojej sąsiadki i wskoczyłem w tunel powietrza. Pulsujący kwadrat domagał się uwagi. Pochłonął ją całą. Strawił moją uwagę wraz z resztkami tkaniny mającej symulować wstyd.
Tak to wygląda z płaszczyzny utraty, skracania oddechu do coraz mniejszych systemów metrycznych. Powiedzmy, że to rozmiar azjatycki. Muszę przestać robić te brzydkie rzeczy. Zaczynam się kurczyć.


Myślę o saunie gdzie płacisz pięć dych i ruchasz ile chcesz.

Zaczyna się. Wziąłbym tam moją żonę.Trzeba sobie wyobrazić. Płytki basen, tłuste powietrze, tłuści mężczyźni. Chyba czas na ruchy wokółnasienne. Zapłodnij, zapłodnij albo spierdalaj. Trzemy o siebie. Ty trzesz o mnie a ja się puszczam.

Myślę o pokoju 138 gdzie nie płacisz nic i pierdolą twoją żonę.

Kiedy wydał mnie mówiłem, że wanna jest jak muszla albo horyzont mojego snu. Zamykam oczy i woda zalewa mi usta, wyrąbuje przegrodę nosową i ustanawia rządy drgawek. Nie musisz się bać, wystarczy oddać całą uwagę. Sami wezmą i to będzie kurwa bolało.
Ja jestem adamem a to wąż mój. Uważaj, uważaj. Kręci się, kręci, ręci, ęci, ci, i/


Nazwijmy to punktem zera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz